Niedawno wróciliśmy z tygodniowej wycieczki do Francji. Odkrywaliśmy przyrodę i zabytki Normandii i Bretanii, między innymi monumentalne gotyckie katedry w Amiens i Rouen. Tę ostatnią o różnych porach dnia oglądał i malował światowej sławy impresjonista, Claude Monet.
Spacerowaliśmy po miasteczku portowym Honfleur, a na Wybrzeżu Alabastrowym w miejscowości Étretat wspinaliśmy się na wysokie klify. To był dzień wytchnienia po długiej podróży autokarem. Ale warto było wejść na szczyt i wraz z zespołem Maanam zaśpiewać...
Wszystko ma słony smak
Słone włosy, słona skóra
Słony wiatr…
Kolejne dni i kolejne zachwyty nad sielską przyrodą i lokalną architekturą. Jeden dzień poświęciliśmy najnowszej historii. Przejechaliśmy słynny Pont de Normandie i dotarliśmy do Arromanches, gdzie podczas II wojny światowej lądowali alianci. W Muzeum D Day obejrzeliśmy bardzo ciekawą wystawę opowiadająca o tamtych wydarzeniach. Następnego dnia przenieśliśmy się w czasie, odwiedzając średniowieczne opactwo benedyktynów na wyspie Mont Saint-Michel. Mieliśmy okazję przejść się wąskimi uliczkami średniowiecznego miasteczka okalającego klasztor i spróbować najsłynniejszego sufletu we Francji, którego recepturę w XIX wieku stworzyła Madame Poulard.
W drodze powrotnej do Polski podążaliśmy śladami malarzy - Claude'a Moneta i Vincenta Van Gogha, czyli zawitaliśmy do uroczego Giverny i Auvers--Oise. Wszak w ogrodzie Moneta zakwitły tylko dwa nenufary, niemniej dom i jego otoczenie nie straciły na uroku i nadal zachwycały nas swoim pięknem.
Było przyrodniczo, historycznie i artystycznie, a nade wszystko integracyjnie.